Wywiad z Leszkiem Mądzikiem
Jest jeszcze tu coś świeżego, nieskalanego. O „Spotkaniu” Leszka Mądzika
Na samą myśl „Leszek Mądzik w Żarach” przypomina mi się znana pocztówka z drzewami na tle muru, w czarnej ramce. Zdjęcie wykonane przez Pana i zaprezentowane na wystawie „Faktura czasu”. Ja zawsze miałem słabość do faktury, do natury, do kamienia, do tego co niesie faktura i mówi o czasie. Stąd trafiłem na ten kamień, mówię: Muszę to sfotografować! Tak właśnie powstała ta pocztówka. |
Jakie jest Pana najsilniejsze, najważniejsze wspomnienie na myśl „Leszek Mądzik w Żarach”? Było ich parę. Pierwszy taki plener w kompleksie ŻDK, dość niesamowita sytuacja z zespołem, anatomia tej przestrzeni… taki pamiętam żywopłot, bardzo mi pomógł zbudować napięcie w spektaklu. Potem ważny był dla mnie spektakl „Bruzda” w jednej z żarskich świątyń. To jest spektakl, w którym sam gram. Myślę, że potem to wydarzenie nad wodą nie tak dawno. Właśnie ten plener był jednym z takich istotnych wspomnień, ale to się rozłożyło na różne wydarzenia. Nie ma jednego takiego najsilniejszego, każde z tych wspomnień utrwalało mi coś nowego w pamięci. Swoje wspomnienia utrwala Pan za pomocą fotografii. Często powtarza Pan w wywiadach, że to właśnie ta forma sztuki pomaga Panu w zbudowaniu spektakli. Czy te fotografie z Avignon pomogły Panu stworzyć nastrój spektaklu „Spotkanie”? Nie do końca, nie będę tutaj na siłę budował relacji. Ta wystawa pierwotnie miała być jedynym elementem mojej obecności i ona pojawiła się tu pierwsza. Potem dopiero pojawił się moment przygotowania tej etiudy. Nie tworzyłem świadomie żadnych relacji między tymi dwoma formami, ale myślę, że takie coś, co zrobiliśmy, można by pokazać w Avignonie. Myślę, że ta etiuda zaistniałaby i sama się obroniła. Avignon jest takim koktajlem, taką różnorodnością, którą najlepiej zaprezentować na fotografii. Do tego miasta każdy przywozi, to co przez rok urodzi. To miasto jest takie witalne i tak teatralne, że jest to dla mnie unikat w Świecie. Jak ocenia Pan aktorskie zaangażowanie i efekt warsztatów z młodzieżą Żarskiego Domu Kultury? Jest do bardzo wrażliwa młodzież, otwarta na współpracę, darzyła mnie dużym zaufaniem, a więc to bardzo pomogło mi pracować i po prostu dzięki temu mogliśmy w tak krótkim czasie urodzić, to co państwo widzieli. Przyjechał Pan do Żar prosto z Wiednia, następnie jedzie Pan do Warszawy, gdzie obserwuje Pan reakcje widzów na swoją sztukę. Zastanawiał się Pan kiedyś nad różnicą we wrażliwości odbiorców z małych i dużych miast? Bardzo intryguje mnie ten temat i zachęca, żeby brać udział w lokalnych, kameralnych spotkaniach poza dużymi ośrodkami. Jest jeszcze tu, w tych miejscach coś świeżego, nieskalanego, czystego, wrażliwego. Ja w każdym razie dlatego uczestniczę w takich spotkaniach, ponieważ wydaję mi się że tam znajduję to, co czasami zostało zgubione w dużych galeriach czy w dużych salach. Myśli Pan o kolejnych spotkaniach w Żarach? Najbliższe emocje chcę pokazać w sierpniu rozbudowując tę etiudę, która dzisiaj powstała. Chcę jej nadać plenerowy charakter i zrobić to w formie dużego widowiska w nocy, na dworze. W tym kierunku zmierzamy i to już jest pewne, ustalone są konkretne daty. Także w tej formie, w takim języku chętnie ujawnię się państwu ponownie. Z niecierpliwością czekamy na ponowne, sierpniowe „Spotkanie”.
Rozmowa z aktorami spektaklu „Spotkanie” i uczestnikami warsztatów. Alicja Wróbel i Karol Bijata – aktorzy Teatru Drewniana Kurtyna. Po trzech dniach warsztatów zaprezentowaliście intrygującą etiudę „Spotkanie” – zwieńczenie współpracy młodzieży Żarskiego Domu Kultury z artystą Leszkiem Mądzikiem . Na ile podczas pracy z Mistrzem mogliście wykazać się własną inicjatywą i skorzystać ze zdobytych doświadczeń warsztatowych w etiudzie? Alicja: Nie liczyła się forma, na tyle ile się spodziewaliśmy, tylko przede wszystkim mieliśmy za zadanie powiedzieć co chcemy pokazać. Chyba wszyscy spodziewaliśmy się, że dostaniemy gotową formę do odegrania, natomiast jakby poza scenografią, kostiumami i gotową koncepcją światła, reszta to tak naprawdę głównie nasz wkład. Karol: Ruchy, klimat, emocje, które pokazywaliśmy, czy same kreacje postaci, były zależne od nas. Mieliśmy ogromny wpływ na kolejność i na dobór muzyki do konkretnych scen. To właśnie muzyka nakierowała nas i to ona wyzwalała w nas pewne ruchy. Alicja: To był warsztat wspólnej pracy, nic nie było z góry narzucone, to było faktycznie „Spotkanie”. Karol: Ono nie polegało tylko na spotkaniu postaci na scenie, ale też aktorów z reżyserem, później z publicznością… Alicja: i przede wszystkim nas z samym sobą. Leszek Mądzik podczas finisażu powiedział, że jesteście bardzo wrażliwą młodzieżą i jest zadowolony z efektów współpracy. Jakie są Wasze wrażenia i jakie odczucia towarzyszyły Wam podczas warsztatów? Alicja: Mnie zaskoczył. Spodziewałam się osoby autorytarnej, człowieka bardzo stanowczego, narzucającego wszystko z góry, z własną wizją. Jednak tutaj cały ten inwentarz doświadczenia dostaliśmy w opakowaniu bardzo serdecznego, ciepłego człowieka, który był dla nas otwarty, uważnie nas słuchał, rozumiał nasze propozycje i starał się na nie odpowiedzieć. |